Moje Debiuty 2011 wygrywa tylko jeden


Witam Cie serdecznie na stronie 
gdzie opiszę swoje przygotowania do moich pierwszych prawdziwych zawodów kulturystycznych. Przeczytasz o marzeniach z dziecięcych lat o wzlotach i porażkach, o micie braku genetyki o niezwykłym sporcie gdzie najważniejszym jest poprawa słabych partii umięśnienia oraz psychiki. Jako, że zawsze stawiałem na równi rozwój fizyczny jaki duchowy oraz umysłowy myślę, że będzie to ciekawa opowieść zarówno dla tych co od dawna trenują kulturystykę jak i dla tych co nigdy nie zetknęli się ze sportem.
W miarę możliwości i czasu blog będę aktualizował a Ty co dziennie będziesz mógł przeczytać coś nowego. No to jedziemy - na pełnej...

Na początku myślałem o tym żeby napisać wszystko od początku jednak po przeanalizowaniu zbyt dużo by tego wyszło. Być może kiedyś się zbiorę do napisania szczegółów jednak teraz za mało jest czasu a zbyt dużo obowiązków.

Myśl o starcie nie przyszła nagle lecz tak na prawdę zawsze gdzieś się tliła tylko była uśpiona przez cholerny mit o braku genetyki. Nie ma co ukrywać że pewności siebie dodało mi zwycięstwo w konkursie metamorfozy. Rzeczywiście rok temu już chciałem przygotować się do debiutów. i tak za namową kolegi z branży trafiłem do Vadima znanego z różnych forum pod nazwą Bokito oraz z pisma Muscular Development niestety ten bardzo miły człowiek nie żyje i nie będzie mógł tego przeczytać. Trzeba przyznać, że choć nie zamierzał to bardzo pomógł. Po krótkiej rozmowie na Ursynowie w mieszkaniu jego oraz Kasi Woś narzeczonej doszliśmy do wniosku, że trzeba mocno zwiększyć masę mięśniową. Na pytanie co mam jeść odpowiedział, że dużo wszystkiego gdyż wcześniej wyszło że jadłem zdecydowanie za mało. Obaj nie wiedzieliśmy, że te słowa tak na mnie zadziałają. Zacząłem pochłaniać masę żarcia bez ograniczeń. doszło do tego że z wagi 87kg w 2 miesiące doszedłem do wagi prawie 100kg, przy niestety jednoczesnej absorpcji tłuszczu wyglądałem kiepsko choć masywniej. 

Zawsze wierzyłem, że jeżeli człowiek czgoś na prawde pragnie cały wszechświat mu sprzyja i dązy do tego byś to osiągnoł. 

I tak oto pojawił się konkurs metamorfozy gdzie wygrywa ten co najbardziej się zmieni przez okres 4 miesięcy. Trzeba przyznać, że nigdy nie miałem takiej motywacji tym bardziej że wygraną był wyjazd do Las Vegas na mr. Olympia. Na tych zawodach wygrywał mój idol Arnold Schwarzenegger i zawsze chciałem pojechać do USA i zobaczyć najważniejsze wydarzenie kulturystyczne roku.


To były najbardziej hardcorowe 4 miesiące w życiu. Trenowałem co dziennie. Rano rowerem jechałem szybko do lasu potem wypijałem szejka i pędziłem na piechotę marszem 15 min na siłownie. Po siłowni wypijałem kolejnego szejka, wsiadałem na rower stacjonarny i robiłem interwały minute na maxa i minutę wolniej i tak przez pół godziny. Po całym treningu biegiem do domu a potem do pracy. Dzień kończył się dla mnie ok 21. Właśnie wyprowadziłem się z domu i zamieszkałem z Agnieszka. Ona wieczorami wyciskała ze mnie resztki energii i testosteronu. Było ostro jednak lubię wyzwania i czułem się wspaniale moc zmieniać swoja sylwetkę.
Tym razem zdecydowałem się w sprawach diety poradzić byłego mistrza świata kulturysty Piotra Głuchowskiego, który stał się moim dobrym przyjacielem. Piotrek na początku sceptycznie podchodził do mich słów o tym, że muszę wygrać i że liczy się tylko pierwsze miejsce. Jednak w miarę upływu czasu moja sylwetka nabierała coraz lepszych kształtów. W końcu i Piotrek uwierzył, że wygram i z efektów cieszyliśmy się obaj. Wiedza, którą zdobyłem przez kilka lat wcześniej bardzo się przydała gdyż metabolizm rozpędził się do tego stopnia, że mięśnie zaczęły palić się razem z tłuszczem a tego oczywiście nie chciałem. Co pewien czas musiałem wyluzować w ciągłym zapieprzaniu na rowerze i na siłownie choć trudno było odpuścić to organizm dawał ewidentne sygnały że balansuję na cienkiej lini przetrenowania.
Po 3 miesiącach okazało się, że oprócz pozbywania się tłuszczu mięśnie cały czas się rozwijają. Znacznie poprawiłem barki szczególnie ich bok co nadało im kulistego wyglądu. Triceps i biceps również się powiększył.

Po prawie 4 miesiącach wyglądałem jak na tamten okres niesamowicie. Wprost nie mogłem w to uwierzyć jednak genetykę można pokonać albo to po prostu gówniany mit.

Pod koniec lipca 2010 była super pogoda dlatego w wolnych chwilach leżałem i opalałem się w parku. Było tak jak marzyłem. Ciało reagowało wyśmienicie. Piotrek co pewien czas zmieniał mi dietę żeby nie było monotonni i żebym robił ciągłe postępy. Był to super okres, mieszkanie samemu dawało zupełnie nowe możliwości a gorące lato prowokowało do wycieczek, których mimo trudnego reżimu treningowego nie odmawiałem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz